Wiedzieliśmy że płynąć Kanałem Szczakowskim dać się musi, wiedzieliśmy że będzie niesamowicie ciekawie, i było. Wiedzieliśmy, bo nasze doświadczenia z bywania nad Kanałem Szczakowskim kazały spodziewać się różnych okoliczności, krajobrazów i niespodzianek. Tak też było, a co ja mówię, było dużo mocniej i bardziej.
Spływanie a raczej rozpoznawanie możliwości pływania na całej długości Kanału Szczakowskiego chodziło za nami już od ubiegłego roku. I stało się.
Kajaki zwodowaliśmy w Bukownie prz ul. Borowskiej. Cel, Jaworzno, lokomotywownia.
Początek strumyczek, szukanie nurtu, ale płynie się miło. Wiemy że przed nami duże bobrowe żeremie a za nim gęste trzcinowisko. Ale z pozycji wody, kajaka terenu nie znamy. To będzie prawdopodobnie najtrudniejszy odcinek na całej długości. Okazało się że był. Trzymając się lewej strony zafundowałem nam jakieś 200m ponadplanowego przedzierania się przez trzcinowisko, nie to nie było pływanie. Kreatywnie w tych okolicznościach pojawiły się nowe techniki np. na stojąco, okrakiem, na piechotę a wiosło tylko przeszkadzało. Następnie pojawiły rozmaite sposoby posługiwania się wiosłem, co jak się potem okazało zrobiło nam dobrze i dalsze pokonywanie już nie tak trudnych trzcinowisk szło nam nad wyraz dobrze. Wracając do bobrowego trzcinowiska, trzymając się prawej strony oszczędzimy jakieś 100-150m zbędnego wydatku energetycznego i złapiemy pierwszą szeroką wodę na pierwszym rozlewisku. Taki klimat na zmianę rozlewisko – trzcinowisko, będzie pojawiał się kilkakrotnie, a dalej koryto zawęzi się i dojdzie troszkę atrakcji z krzaczkami i mini przeszkodami, kończąc ten etap tzw. rurą. Tu kajak przenosimy i dalej jakieś 100m, szczególnie jeśli to będzie dwu osobówka, odpoczywamy brodząc, ciągnąc kajak w wodzie do łydek. Co dalej, trochę powalonych drzew w niecodziennym krajobrazie. Kilka pierwszych musimy pokonać obok kajaka. Wpływamy na następne chyba największe na tym odcinku, śródleśne kanałowe oczko wodne. Czysta woda, szczególnie podczas słonecznej pogody robi duże wrażenie. Na tym etapie jesteśmy tak wprawieni, rozgrzani, nagrzani, zmoczeni i ubłoceni że wszystko cieszy. Manewrowanie wśród powalonych drzew idzie nad wyraz sprawnie, nie tak już gęste trzcinowiska pokonujemy jak motorówki, mając opanowaną technikę „wiatrakową” pionowego machania wiosłem. Wiemy że nic już nas nie zaskoczy, a poniżej zalewu Sosina obawiamy się, nudy. Ale tym czasem każda przeszkoda jest bonusem, nagrodą i frajdą. Rzeka nie jest trudna technicznie, leniwy nurt pozwala na wiele, można się przygotować, pomyśleć, w sumie gdzie i po co się spieszyć. I nie spieszymy się, ten odcinek jest wspaniały. Taplamy się do połączenia kanałów, w wędkarskiej gwarze znanych jako, czysty ten którym płyniemy i mętnego wpadającego do wody po naszej lewej stronie.Przed nami już w dużej mierze rozebrany most kolejowy. Wody przybywa a przed nami znów duże rozlewisko na tej wysokości. Cieszymy się okolicznościami i tak mija czas do przeszkody przed zalewem Sosina. Tu przenosimy kajak, bo taka brzoza w wodzie. Myślimy już o powrocie a tu niespodzianka, dwa telefony padły, brak zasięgu ze światem. Radzimy sobie jakoś, w końcu już Sosina, cywilizacja i na pełnej frajdzie wpadamy pod mostem w szypot dalej prożek pod ujęciem wody i… i co – nic. Zaczyna się ok 4km, odcinek dla każdego. Szeroko, sporo wody, można tu zaczynać śmiało przygodę z kajakami. Do lokomotywowni z Jaworznie ok 1h wiosłowania. Polecamy odcinek Jaworzno Sosina – Jaworzno Lokomotywownia dla początkujących lub tych leżących na kocyku podczas letnich upałów na Sosinie.
Podsumowując, Kanał Szczakowski różne oblicza ma. Im dalej tym chyba łatwiej. Odcinek bardzo fajny dla osób nie bojących się wyzwań i sprawnych fizycznie a którzy nie mają większych doświadczeń kajakowych lub ich technika i opanowanie kajaka wymaga doszlifowania lub też chcą prawdziwej przygody kajakowej dopiero spróbować. Wybierając to miejsce na pływanie, trzeba liczyć się z koniecznością wchodzenia do wody, brodzenia, przenoszenia kajaka, z odrapaniami i odciskami też. W zamian otrzymujemy możliwość obcowania z przyrodą, konieczność poniesienia dużego wysiłku fizycznego, szczególnie na początku, przeplatanego z niesamowitą atmosferą i zaskakującymi krajobrazami. To wszystko niemalże pod nosem aglomeracji śląskiej.
Nam przepłynięcie Kanałem Szczakowskim tego ok. 11km. odcinka zajęło niemal 5h. Nie było pośpiechu. Z pewnością od Bukowna przed nami przez trzcinowiska pływały tylko bobry. Po przepłynięciu przez ten odcinek 20-30 kajaków będzie dużo łatwiej. Polecamy ten odcinek dla poszukujących mocnych doznań z jednoczesną możliwością kontemplowania okoliczności przyrody.